Cofnij
Cofnij do listy

O pustelniku z Muszej Góry

król i pustelnik Alojzy

Żył przed laty pustelnik Alojzy. Miał 66 lat, czyli całkiem dużo. Mieszkał w skalnej samotni pod Muszą Górą, gdzie miał wszystko, co było mu potrzebne do prostego życia – łóżko, stół, gliniany kubek. Zwykle jadł to, co znalazł w lesie – korzonki roślin, poziomki i jagody. Czasami odwiedzali go inni ludzie i przynosili porcję kaszy jaglanej albo pajdę chleba z miodem.

Pustelnik żył więc skromnie, niczego nie miał za dużo, ale też niczego mu nie brakowało. Nigdzie się nie spieszył, nie gnał do licznych obowiązków. Czytanie i rozmyślanie – to były jego jedyne zajęcia. Codziennie studiował karty Biblii, a potem długo rozważał przeczytane słowa. Nic więc dziwnego, że uważano go za bardzo mądrego człowieka. I nic dziwnego, że ludzie prosili go o pomoc. Zdarzało się, że i sam król naradzał się z pustelnikiem w trudnych sprawach.

pustelnik Alojzy czyta dzieciom Pewnego dnia, gdy jak co dzień czytał Biblię, jego wzrok zatrzymał się na fragmencie, w którym napisano, że o cokolwiek człowiek prosić będzie w imię Boga, Bóg mu to ofiaruje. Zamyślił się pustelnik nad tymi słowami i pokręcił głową z niedowierzaniem. „Czy naprawdę Bóg może dać mi wszystko, co zechcę?” – pomyślał.

Szybko jednak odpędził od siebie myśli pełne zwątpienia i czytał dalej: „Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie”. Znowu się zastanowił: „A gdyby tak przekonać się na własnej skórze, czy rzeczywiście Bóg wysłuchuje wszystkich modlitw i próśb?”. Tylko o co by się pomodlić, żeby nie była to zwykła prośba, ale coś niesamowitego?

Gdy Alojzy tak się zastanawiał, przybiegły do niego dzieci, Dobrochna i Ziemowit – podrostki, które od czasu do czasu go odwiedzały. Przyniosły mu słodki kołacz, który wypieczono specjalnie na wesele Jagny, starszej siostry Dobrochny. Alojzy postanowił zapytać dzieci, czy jest coś niezwykłego, wspaniałego, nadzwyczajnego, o co one chciałyby poprosić Boga. Dzieci spojrzały po sobie.

– Już wiem! – powiedział Ziemowit. – Chciałbym garnek, w którym zawsze gotuje się kasza ze skwarkami!

– A ja chciałabym rulon płótna, który nigdy się nie kończy, a z którego mogłabym szyć sukienki, spodnie i koszule dla wszystkich dzieci w okolicy – ucieszyła się Dobrochna.

Ziemowit i Dobrochna opowiadają o swoich marzeniach

Zastanowił się Alojzy, ale uznał, że nie są to sprawy, o które wypada prosić Boga. On chciał wymyślić coś jeszcze bardziej wyjątkowego i zaskakującego.

– Wiem! – wykrzyknął. Pożegnał dzieci, zniknął w swej samotni i zaczął się modlić o to, by Bóg dał mu możliwość rządzenia krajem. Modlił się długo i gorliwie, a gdy w końcu zmorzył go sen, usłyszał głos, który nakazał mu iść do zamku i przekazać swą prośbę panującemu władcy. Tak też zrobił. Wczesnym rankiem udał się do króla i przemówił w te słowa:

– Panie, Bóg nakazał mi przybyć do ciebie z prośbą, byś oddał mi we władanie to królestwo. Od teraz rządzić mamy obaj, ty w miesiące wiosenne i jesienne, a ja latem i zimą.

Zdziwiła króla ta niecodzienna prośba. Ale ponieważ dobrze znał i szanował pustelnika, przyjął te słowa ze spokojem, rozważył, a potem powiedział:

– Zgodzę się na to, ale pod jednym warunkiem. Żeby mieć pewność, że ten pomysł pochodzi od Boga, musisz wykonać jedno moje zadanie. Na dnie jeziora Gopło leży zatopiony diament, który moi przodkowie w odległych czasach tam pozostawili. Wielu śmiałków podejmowało próby wyłowienia go, ale nikomu się to jeszcze nie udało. Jestem pewien, że tylko z bożą pomocą można dokonać tego wyczynu. Przynieś mi klejnot, a uczynię cię władcą.

I wrócił Alojzy do swojej samotni. Znowu modlił się do Boga, tym razem o pomoc w wydobyciu diamentu z dna jeziora, ale nie usłyszał żadnego głosu. Za to od samego rana zdawało mu się, że z wnętrza skały, tuż przy samotni słychać natrętne bzyczenie. Bardzo go to rozpraszało i przeszkadzało w modlitwie. Przyłożył ucho do skalnej ściany, a potem zaczął wygrzebywać z niej piasek i drobne kamyki. I tak dotarł do dziwnej buteleczki, w której bzyczała mucha! Gdy pustelnik spojrzał musze w oczy, jak gdyby nigdy nic przemówiła do niego ludzkim głosem!

Alojzy wypuszcza diabła z butelki – Wypuść mnie Alojzy, a pomogę ci wydobyć diament z jeziora. – Pustelnik, nie zastanawiając się wiele, wyjął korek z butelki, a wtedy mucha wyleciała na wolność. Ale co to?! Owad zaczął się zmieniać, zwiększać, poszerzać, aż w końcu przybrał postać diabła! Ten zakręcił swoim ogonem, strzelił iskrami spod kopyt i udał się nad Gopło, by spełnić obietnicę daną pustelnikowi.

Alojzy złapał się za głowę, dotarło do niego, że oswobodził samego diabła. Na szczęście jego mądrość i roztropność były większe od strachu i rozpaczy, gdy więc diabeł wrócił z diamentem, pustelnik miał już gotowy plan działania.

– Dziękuję ci za przyniesienie diamentu, jestem pod wrażeniem – powiedział spokojnym głosem. – To było zapewne trudne zadanie, ale czy stać cię na więcej?

– Umiem wykonać wszystkie diabelskie rzeczy, o jakich nawet ci się nie śniło – odrzekł pewny siebie diabeł.

– A czy potrafisz na powrót zmienić się w muszkę i wejść na chwilę do butelki? – zapytał pustelnik.

– Też mi zadanie! – prychnął diabeł. – Patrz!

Diabeł stuknął kopytem, podwinął ogon i zaczął się zmniejszać, kurczyć, aż ponownie zamienił się w muchę. A gdy znów znalazł się w butelce, Alojzy szybko i mocno zatkał ją korkiem i przeklął diabła na wieki. Między skałami wydrążył jeszcze większą dziurę, włożył do niej butelkę i starannie przysypał kamieniami i piaskiem. Dopiero wtedy odetchnął z ulgą. diabeł zamienia się w muszkę

Taki diabeł na wolności mógłby bardzo naszkodzić. Alojzemu udało się zaradzić wielkiemu niebezpieczeństwu, które sam sprowokował. Musiał jeszcze tylko odnieść królowi diament i wytłumaczyć się ze swojej dość niemądrej propozycji. A wstyd mu było bardzo. Jednak król, jak przystało na roztropnego władcę, przyjął przeprosiny pustelnika. Wiedział, że każdy popełnia błędy, ale uznał, że najważniejsze to umieć się do nich przyznać. Nawet przed królem!

*Musza Góra – dawne wzniesienie w centrum Poznania, dzisiaj w tym miejscu jest plac Wolności.

szlaczek